środa, 23 grudnia 2009

Prawo i pornografia

Ingerencja prawna w pornografię budzi emocje - jedna strona sporu powołując się na tradycyjne wartości moralne domaga się jej całkowitej delegalizacji, a druga strona, odwołując się do wolności człowieka żąda jej pełnej dopuszczalności. Wszystkich zaś cechuje brak świadomości już istniejących uregulowań prawnych w tym zakresie. W niniejszym komentarzu celowo pominę jednak te przepisy, które odnoszą się do pornografii pedofilskiej, ze względu na jej ścisły związek z inną problematyką kryminologiczną i prawnokarną. Ograniczę się do zagadnienia prezentacji treści pornograficznych

Podstawą polskiego porządku prawnego jest konstytucja, która w art. 31 pozwala ustawodawcy na wprowadzenie ograniczeń co do korzystania z praw i wolności, jeśli są one konieczne dla ochrony moralności publicznej. Klauzula moralności publicznej stanowi, więc konstytucyjną podstawę ograniczeń w zakresie produkcji i rozpowszechniania materiałów o charakterze pornograficznym. Konstytucja wymaga, aby ograniczenia te miały charakter norm rangi ustawowej.

Normy chroniące dobro prawne w postaci moralności publicznej są zawarte przede wszystkim w kodeksie karnym. Produkcja i rozpowszechnianie pornografii zostały objęte zakresem norm sankcjonowanych, wyrażonych w art.202 § 1 i § 2 k.k. Zgodnie z tym przepisem ten kto publicznie prezentuje treści pornograficzne w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Jeśli treści te trafiają do małoletniego poniżej 15 roku życia, wówczas sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Polskie prawo, choć samej pornografii nie zabrania, to jednak zakazuje jej publicznego prezentowania, w wyniku którego dochodzi do narzucenia tego typu treści osobom, które nia mają na to żadnego wpływu, a także małoletnim. Na gruncie polskiego ustawodawstwa należy, więc uznać za niedopuszczalne wystawianie materiałów pornograficznych na ladach w kioskach tak, iż są one widoczne dla klientów, rozsyłanie spamów o charakterze pornograficznym, czy zamieszczanie tego typu banerów w powszechnie dostępnych portalach internetowych. Jeśli ktoś chce korzystać z materiałów pornograficznych, to sam musi wykazać się aktywnością w celu ich zdobycia, gdyż tylko w ten sposób dostęp do pornografii zostanie ograniczony do osób, które tego sobie życzą. Każda inna forma prezentacji tego typu treści, a zwłaszcza ich reklamowanie wiąże się z narzucaniem ich odbioru osobom, które albo tego sobie nie życzą, albo są małoletnie.

Największym problemem jest jednak zdefiniowanie, co rozumieć pod pojęciem pornografii. Doktryna zachodnia posługuje się dość kazuistyczną definicją, w której przez pornografię rozumie się zbliżoną prezentację narządów płciowych w fazie kopulacji, bądź innej czynności o charakterze seksualnym, w tym prezentację wytrysku lub męskiego członka w stanie erekcji.

Największą popularnością wśród polskiego orzecznictwa sądowego i doktryny cieszy się jednak pogląd odmienny, zgodnie z którym materiałami pornograficznymi są materiały przedstawiające życie seksualne ludzi w celu wywołania podniecenia u odbiorców tego typu materiałów. Przy ocenie, czy coś jest pornografią, czy nie należy, więc stosować kryterium podniecenia seksualnego. Jeśli tego typu materiał, takie uczucie wywołuje lub z dużym prawdopodobieństwem może je wywoływać, to wówczas ma charakter pornograficzny i nie wolno go rozpowszechniać, chyba że za zgodą pełnoletniego, bezpośredniego odbiorcy.

Pornografią nie są, więc wszelkie formy przedstawiania życia seksualnego ludzi, ale tylko te, które mają na celu podniecenie seksualne odbiorcy. Pornografią nie są, więc akty będące formą sztuki; ilustracje przedstawiające kopulację w celach edukacyjnych; czy też zmysłowe reklamy, o ile stopień ich erotyzmu jest dość umiarkowany i nie ma na celu wywołania podniecenia seksualnego u odbiorców tego typu reklamy.

Reasumując, pornografia jest objęta regulacją ustawową i wydaje się, że regulacja ta odpowiada oczekiwaniom zarówno tych, którzy nie życzą sobie, aby treści pornograficzne docierały do nich bez ich zgody, jak i tych, którzy chcą z tego typu materiałów korzystać. Polski ustawodawca w zasadzie czyni zadość żądaniom obu stron sporu. Czym innym jest jednak praktyka, która wskazuje że wielu sprzedawców prasy, czy właścicieli portali internetowych całkowicie ignoruje przepisy prawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz