środa, 18 grudnia 2013

Seryjni zabójcy i gwałciciele wychodzą na wolność

Stało się. Prezydent podpisał ustawę o leczeniu w zamkniętym ośrodku tych sprawców najcięższych zbrodni, którzy w najbliższym czasie zaczną opuszczać zakłady karne (powstać ma tzw. Krajowy Ośrodek Terapii Zaburzeń Psychicznych). Nie ukrywam, że jestem bardzo ciekaw rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego odnośnie tej kwestii - czy rzeczywiście można izolować kogoś po odbyciu przez niego kary? czy nie jest to karanie dwa razy za to samo? no i z drugiej strony, czy obywatele nie mają prawa do ochrony przed zagrożeniem stwarzanym przez jednostki aspołeczne i niebezpieczne?

Wstępnie wydaje się, że ustawodawca  uniknął wprowadzenia jakiejś dodatkowej odpowiedzialności karnej za ten sam czyn (takie rozwiązanie byłoby bowiem bez wątpienia sprzeczne z Konstytucją). Postępowanie w sprawie izolacji ma się toczyć na podstawie przepisów postępowania cywilnego, i to tylko wtedy gdy za izolacją przemawiają przesłanki natury psychologicznej lub psychiatrycznej - już sam inicjujący postępowanie wniosek dyrektora zakładu karnego musi być wsparty opiniami psychiatrycznymi i psychologicznymi. Następnie sąd (okręgowy w składzie 3 sędziów zawodowych) będzie miał obowiązek wysłuchać co najmniej dwóch biegłych (psychiatrów, psychologów, seksuologów). Podstawą do izolacji nie będzie popełnienie w przeszłości przestępstwa, tylko istnienie poważnych zaburzeń o charakterze psychiatrycznym, psychologicznym lub seksuologicznym, jeśli wiążą się one z dużym zagrożeniem dla reszty społeczeństwa.

Warto wspomnieć, że podobne rozwiązanie znajdujemy w ustawie o ochronie zdrowia psychicznego. Dopuszcza ona przymusowe umieszczenie w szpitalu psychiatrycznym osoby z zaburzeniami, która stwarza zagrożenie dla siebie samej lub innych osób. Ustawa ta obowiązuje od lat i jest stosowana bez jakiś większych kontrowersji odnośnie jej konstytucjonalności (z resztą sama Konstytucja dopuszcza na zasadzie proporcjonalności pewne ograniczenia swobód obywatelskich).      
Na pierwszy rzut oka wydaje się, więc że nowa ustawa ma spore szanse na utrzymanie się w systemie prawnym. No ale ostateczna decyzja odnośnie jej losów słusznie należy do sędziów TK.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Niewykonanie umowy a odpowiedzialność karna ?

Serdecznie polecam artykuł mojego autorstwa poświęcony problematyce odpowiedzialności karnej nierzetelnego kontrahenta:

http://prawodlakazdego.pl/artykuly/przest%C4%99pstwo-oszustwa-w-transakcjach-handlowych

środa, 23 grudnia 2009

Prawo i pornografia

Ingerencja prawna w pornografię budzi emocje - jedna strona sporu powołując się na tradycyjne wartości moralne domaga się jej całkowitej delegalizacji, a druga strona, odwołując się do wolności człowieka żąda jej pełnej dopuszczalności. Wszystkich zaś cechuje brak świadomości już istniejących uregulowań prawnych w tym zakresie. W niniejszym komentarzu celowo pominę jednak te przepisy, które odnoszą się do pornografii pedofilskiej, ze względu na jej ścisły związek z inną problematyką kryminologiczną i prawnokarną. Ograniczę się do zagadnienia prezentacji treści pornograficznych

Podstawą polskiego porządku prawnego jest konstytucja, która w art. 31 pozwala ustawodawcy na wprowadzenie ograniczeń co do korzystania z praw i wolności, jeśli są one konieczne dla ochrony moralności publicznej. Klauzula moralności publicznej stanowi, więc konstytucyjną podstawę ograniczeń w zakresie produkcji i rozpowszechniania materiałów o charakterze pornograficznym. Konstytucja wymaga, aby ograniczenia te miały charakter norm rangi ustawowej.

Normy chroniące dobro prawne w postaci moralności publicznej są zawarte przede wszystkim w kodeksie karnym. Produkcja i rozpowszechnianie pornografii zostały objęte zakresem norm sankcjonowanych, wyrażonych w art.202 § 1 i § 2 k.k. Zgodnie z tym przepisem ten kto publicznie prezentuje treści pornograficzne w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. Jeśli treści te trafiają do małoletniego poniżej 15 roku życia, wówczas sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Polskie prawo, choć samej pornografii nie zabrania, to jednak zakazuje jej publicznego prezentowania, w wyniku którego dochodzi do narzucenia tego typu treści osobom, które nia mają na to żadnego wpływu, a także małoletnim. Na gruncie polskiego ustawodawstwa należy, więc uznać za niedopuszczalne wystawianie materiałów pornograficznych na ladach w kioskach tak, iż są one widoczne dla klientów, rozsyłanie spamów o charakterze pornograficznym, czy zamieszczanie tego typu banerów w powszechnie dostępnych portalach internetowych. Jeśli ktoś chce korzystać z materiałów pornograficznych, to sam musi wykazać się aktywnością w celu ich zdobycia, gdyż tylko w ten sposób dostęp do pornografii zostanie ograniczony do osób, które tego sobie życzą. Każda inna forma prezentacji tego typu treści, a zwłaszcza ich reklamowanie wiąże się z narzucaniem ich odbioru osobom, które albo tego sobie nie życzą, albo są małoletnie.

Największym problemem jest jednak zdefiniowanie, co rozumieć pod pojęciem pornografii. Doktryna zachodnia posługuje się dość kazuistyczną definicją, w której przez pornografię rozumie się zbliżoną prezentację narządów płciowych w fazie kopulacji, bądź innej czynności o charakterze seksualnym, w tym prezentację wytrysku lub męskiego członka w stanie erekcji.

Największą popularnością wśród polskiego orzecznictwa sądowego i doktryny cieszy się jednak pogląd odmienny, zgodnie z którym materiałami pornograficznymi są materiały przedstawiające życie seksualne ludzi w celu wywołania podniecenia u odbiorców tego typu materiałów. Przy ocenie, czy coś jest pornografią, czy nie należy, więc stosować kryterium podniecenia seksualnego. Jeśli tego typu materiał, takie uczucie wywołuje lub z dużym prawdopodobieństwem może je wywoływać, to wówczas ma charakter pornograficzny i nie wolno go rozpowszechniać, chyba że za zgodą pełnoletniego, bezpośredniego odbiorcy.

Pornografią nie są, więc wszelkie formy przedstawiania życia seksualnego ludzi, ale tylko te, które mają na celu podniecenie seksualne odbiorcy. Pornografią nie są, więc akty będące formą sztuki; ilustracje przedstawiające kopulację w celach edukacyjnych; czy też zmysłowe reklamy, o ile stopień ich erotyzmu jest dość umiarkowany i nie ma na celu wywołania podniecenia seksualnego u odbiorców tego typu reklamy.

Reasumując, pornografia jest objęta regulacją ustawową i wydaje się, że regulacja ta odpowiada oczekiwaniom zarówno tych, którzy nie życzą sobie, aby treści pornograficzne docierały do nich bez ich zgody, jak i tych, którzy chcą z tego typu materiałów korzystać. Polski ustawodawca w zasadzie czyni zadość żądaniom obu stron sporu. Czym innym jest jednak praktyka, która wskazuje że wielu sprzedawców prasy, czy właścicieli portali internetowych całkowicie ignoruje przepisy prawa.

sobota, 8 sierpnia 2009

Macierzyństwo zastępcze - problemy prawne

Kometnowana w mediach sprawa pani Beaty Grzybowskiej, która w zamian za opłatę zobowiązała się do urodzenia dziecka z danej im przez dawców zapłodnionej komórki jajowej, a następnie oddania im go na wychowanie. Komórka jajowa, z której pochodzi dziecko była komórką jajową pobraną z ciała innej kobiety i została zapłodniona nasieniem męża tej kobiety. Obecnie pani Beata Grzybowska nie zamierza oddać dziecka dawcom komórki. Sprawa ta dotyka dwóch kontrowersyjnych zagadnień na płaszczyźnie prawa polskiego:

1. Czy zawarta umowa jest ważna, i czy w związku z tym dawcy komórki mogą się na nią powoływać w sporze z panią Beatą Grzybowską? Czy w Polsce, w ogóle jest dopuszczalne zawieranie umów o macierzyństwo zastępcze?

2. Czy pani Beacie Grzybowskiej przysługują jakieś prawa do dziecka? Kto jest matką dziecka - czy kobieta, która dała swoją komórkę jajową, czy kobieta, która urodziła dziecko?

Ad. 1. Punktem odniesienia dla całej sprawy jest umowa, na mocy której pani Beata Grzybowska zobowiązała się do implementowania do swej macicy zapłodnionej komórki jajowej od dawców, następnie urodzenia dziecka i oddania go do adopcji.

W powyższym stanie faktycznym powoływanie się na tę umowę należy uznać za bezcelowe, gdyż umowa o macierzyństwo zastępcze na gruncie prawa polskiego jest nieważna.

Umowa taka jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego i jako taka na mocy art. 58 par. 2 k.c. jest nieważna. Za sprzecznością umowy o macierzyństwo zastępcze z zasadami współżycia społecznego przemawiają argumenty natury prawnoporównawczej, jak i ocena aksjologiczna całego procederu. Większość współczesnych europejskich systemów prawnych opowiada się za nieważnością umów o macierzyństwo zastępcze (np. Francja, Austria, Hiszpania), ze względu na ich sprzeczność z normami moralnymi. W podobnym kierunku idą zalecenia Rady Europy, a w prawie niemieckim przewidziano sankcje karne za odpłatne pośredniczenie w procedurze zawierania takich umów. Za sprzecznością procederu z zasadami współżycia społecznego przemawiają liczne argumenty natury moralnej. Już samo zawarcie umowy o macierzyństwo zastępcze, nawet nieodpłatnej, narusza przyrodzoną godność osoby ludzkiej, czyniąc z życia ludzkiego przedmiot czynności prawnej. Reifikacja osoby ludzkiej jest jeszcze dalej posunięcia w fazie wykonania umowy, gdzie dziecko zostaje potraktowane jak towar. Przyzwolenie na proceder macierzyństwa zastępczego może, również doprowadzić do sytuacji, w której ciało kobiety zacznie być wykorzystywane w charakterze środka rozrodowego, co ewidetnie narusza godność kobiety jako osoby ludzkiej. Byłoby to szczególnie niebezpieczne dla ubogich kobiet, mogących stać się podstawą rozwijającego się w oparciu o macierzyństwo zastępcze biznesu. Zarówno życie dziecka, jak i zdolność kobiety do bycia matką, ze względu na fundamentalną dla naszego systemu prawnego przyrodzoną godność osoby ludzkiej nie powinny stanowić środków do prowadzenia swoistego biznesu, który sprowadza życie ludzkie do nabywanego na rynku produktu (towaru konsumpcyjnego), a kobietę do mającej "wyprodukować" dziecko "machiny" rozrodowej. Warto dodać, iż zasada ochrony godności osoby ludzkiej jest zasadą konstytucyjną, a Trybunał Konstytucyjny w swym orzecznictwie przyjmuje jej obowiązywanie od momentu samego poczęcia - zgodnie z tą linią orzeczniczą zapłodniona komórka jajowa posiada tą samą godność osoby ludzkiej, co nowonarodzone dziecko. Poza tym narodzone w komentowany sposób dziecko jest, również narażone na późniejsze niedogodności w życiu społecznym, ze względu na rozbieżność macierzyństwa biologicznego i macierzyństwa genetycznego. Kazus pani Beaty Grzybowskiej stanowi bardzo dobrą ilustrację komplikacji pojawiających się w wyniku procederu macierzyństwa zastępczego. Nieodpłatne umowy o macierzyństwo zastępcze, także budzą moralny sprzeciw ze względu na wspomniane wcześniej sprowadzenie dziecka do przedmiotu czynności cywilnoprawnej.

W moim przekonaniu, należałoby także stwierdzić sprzeczność postanowień umowy o macierzyństwo zastępcze z art. 253 par. 1 i par. 2 k.k., co oznacza, że w związku z art. 58 par. 1 k.c. umowa taka jako sprzeczna z prawem jest nieważna.

Przedmiotem umowy o macierzyństwo zastępcze jest oddanie nowonarodzonego dziecka na wychowanie dawcom zapłodnionej komórki jajowej w zamian za wniesioną opłatę. Stanowi to swoisty przykład handlu ludźmi - nowonarodzone dziecko jest, bowiem kupowane przez dawców komórki jajowej od kobiety, która je urodziła. Za taką kwalifikacją prawną przemawia fakt odpłatności umowy o macierzyństwo zastępcze, jak również jej konstrukcja, przewidująca oddanie dziecka w zamian za opłatę. Surogatka występuje tutaj w roli sprzedawcy, dziecko w roli towaru, a dawcy zapłodnionej komórki jajowej w charakterze kupujących. Wykonanie odpłatnej umowy o macierzyństwo zastępcze realizuje, więc znamiona przestępstwa z art. 253 par. 1 k.k.

Forma oddania nowonarodzonego dziecka na wychowanie dawcom zapłodnionej komórki jajowej w wykonaniu odpłatnej umowy o urodzenie dziecka nie stanowi znanej polskiemu systemowi prawnemu procedury adopcyjnej i jako taka realizuje znamiona przestępstwa organizacji nielegalnej adopcji dzieci. Odpowiedzialność karną w tym przypadku ponoszą wszyscy, którzy czerpią korzyść majątkową, a więc określeni przedstawiciele pośredniczących agencji, jak i będące stroną umowy matki-surogatki. Korzyści majątkowej z procederu nie czerpią dawcy zapłodnionych komórek jajowych - oni, więc nie realizują znamion przestępstwa z art. 253 par. 2 k.k.

Gdyby umowa ta miała charakter nieodpłatny, to i tak byłaby nieważna, ze względu na jej sprzeczność z zasadami współżycia społecznego. Nieodpłatność uchylałaby tylko sprzeczność umowy z prawem - pozostawałaby, więc przesłanka z art. 58 par. 1 k.c.

Ad. 2. Czy pani Beacie Grzybowskiej przysługują jakieś prawa? Z całą pewnością tak, gdyż w świetle najnowszych przepisów to właśnie ona jest matką.

Tegoroczna nowelizacja k.r.o. pośrednio uregulowała problem macierzyństwa zastępczego - nawiązując do rzymskiej maksymy mater semper certa est, ustawodawca przesądził, iż matką dziecka jest kobieta, która je urodziła. Wcześniej kwestia ta nie była uregulowana - przyjmowano, że matką jest kobieta wpisana jako matka w aktach stanu cywilnego. W wyniku nowelizacji znikają istniejące w poprzednio obowiązującym stanie prawnym wątpliwości wokół ustalania macierzyństwa w przypadku, gdy spór toczy się, pomiędzy matką biologiczną (surogatką) a matką genetyczną (dawczynią komórki jajowej) - według obecnego prawa matką dziecka urodzonego w wyniku procederu zastępczego macierzyństwa jest będąca jego matką biologiczną surogatka, a nie będąca dawczynią komórki jajowej matka genetyczna. Dziecko rodzi się, bowiem z surogatki. Ta, zaś nie może żądać zaprzeczenia macierzyństwa i posiada wszelkie prawa i obowiązki związane z byciem matką. Matka genetyczna może tylko przysposobić dziecko - jest to dopuszczalne po 6 tygodniach od urodzenia dziecka (wcześniej nie ma takiej możliwości).